Idzie dalej…

Po kilku emocjonujących dniach. Po festiwalu Eurodramafest w mojej "firmie". Dwie nieznane grupy teatralne, wśród których kręciłem się z kamerą i aparatem od rana do wieczora. To zawsze jest fascynujące – o ile chce się do nich zbliżyć, odczuć. Ale te zbliżenia wyczerpują jakiś wewnętrzny akumulator. Sądzę, że to jest właśnie tego efekt – próbuję odespać już drugi dzień, bezskutecznie.

Po fascynacji, nawet euforii, przychodzi dołek. Wszelkie negatywy, problemy, wyostrzają się. Dziś zobaczyłem, jak pewien grafik potraktował moje zdjęcia w wydawnictwie i… szkoda. Bo widzę, że nie rozumiał zdjęć, które zamieszczał. Nie rozumiał sprawy ewidentnej…

Ale muszę się uspokoić, mając w pamięci sobotnie zachowanie autora sztuki, który zobaczywszy, jak jego dzieło potraktował reżyser, wyszedł nie doczekawszy nawet połowy przedstawienia. I nie pojawiając się na spotkaniu z widzami, na którym miał być obecny. Za to następnego dnia zamieścił w Internecie oświadczenie, że interpretacja sztuki to podszywanie się pod jego nazwisko i godziła w dobro widzów. Cóż, powołał się na widzów nie chcąc z nimi się spotkać i nie pytając ich o zdanie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *