Pod oknem przejechała ciężarówka. Nie widział jej z okna, może dlatego, że jest przecież środek nocy, a może po prostu zbyt późno spojrzał. Przyczepa chyba tąpnęła gdzieś dalej na jakiejś dziurze w drodze, bo echem w okolicznych domach odbił się metaliczny odgłos; w spokoju nocy zabrzmiał jak wystrzał, niedaleki grom. Te monstra, wyglądające w istocie jak pudełka od zapałek, tyle że powiększone, mkną po przebiegającej za oknem ulicy z góry na dół, odważnie, a raczej beztrosko i zarazem – z jakimś ukrytym morderczym pędem… Czasem zastanawiał się, idąc właśnie ulicą po chodniku, w górę, mierząc się z nadciągającym z przeciwka tym pędzącym zwierzem, przypominającym spuchniętego nosorożca, który w drodze dziwacznych ewolucji skwadraciowiał… co by było, gdyby ten tupoczący na dziurach pociąg ni stąd ni zowąd, ot tak sobie, skierował się dokładnie w jego stronę, na chodnik. Gdyby udało mu się dostrzec owo zagrożenie, co nie jest takie pewne, to próbowałby uciekać. Tylko, musztrował sam siebie, należało by to robić dokładnie w bok; ćwiczył w myślach ten odruch, przekonany że inna droga ucieczki, przybrana nieopatrznie w owej chwili niepojętej zupełnie, niewytłumaczalnej i niemożliwej do przewidzenia, tym bardziej była skazana na niepowodzenie. To już lepiej stać nieruchomo i czekać na cios.
Zastanawiał się tylko, czy uciekać będzie lepiej drobniejszymi krokami, ale za to szybkimi, czy raczej zrobić jeden duży skok, tam w coś, co mogłoby wyglądać jak trawnik, a naprawdę jest niekoszonym chyba nigdy rowem. Pomyślał, że to będzie zależało od sytuacji, przecież jakąś decyzję będzie musiał podjąć; zdanie się jedynie na odruch, choćby najlepiej przewidziany i wyćwiczony myślowo, lecz w konkretnej sytuacji zupełnie i oczywiście ślepy, też nie wróżyło dobrze całemu przedsięwzięciu.
Ba, jest jednak noc, on jest po tej stronie okna, o zagrożeniu na chodniku nie może być teraz mowy. Już od dłuższej chwili, odkąd snuł w głowie swoje rozważania i symulacje, nie przejechał żaden samochód. Tylko z oddali dobiegał odgłos szosy, wzdychającej nawet teraz, pomiędzy jednym samochodem a drugim.