Jestem szczęśliwym człowiekiem. Wokół kochający mnie ludzie. Nawet kiedy boli, kiedy muszę po prostu przetrwać dzień, to kiedy spoglądam wstecz, to widzę pasmo szczęścia. Urodziłem się pod kilkoma szczęśliwymi gwiazdami. Moje marzenia się spełniają. Żyje ze wspaniałym człowiekiem, mam wspaniałe dzieci, znajdują się ludzie, którzy chcą ze mną rozmawiać i być – tak po prostu, bez oczekiwania że będę wyświadczał im przysługi.
Jak to możliwe?
Może niewiele się spodziewam. Może wszędzie wietrzę katastrofę, a skoro nie nadchodzi, to już jest pięknie? Nie wiem. Kiedyś próbowałem to tłumaczyć, dziś już się poddałem. Ot, zjawisko.
Na zdrowy rozum – jestem nienormalny.