Tęsknię, choć nie wiem do czego. Bo nawet nie mam do czego tęsknić, wszystko mam. Mam przede wszystkim wspaniałych ludzi wokół. Mam dobre życie, które oszczędza mi szczególnych trosk. Mam ciekawe życie, sam nie wiem, jak się to dzieje – czy może jest ono rzeczywiście ciekawsze od innych, czy jakoś za ciekawe potrafię uznać zwykłe zdarzenia codzienności. Zwykłe czy niezwykłe, przecież to ja o tym decyduję. Może udaje się zwykłe interpretować jako niezwykłe? I patrzą na mnie ludzie i dziwią się, jaki to naiwniak, bo to przecież wszystko i normalne i nudne, a dla mnie – nie nudne.
A jednak tęsknię. Niepokorna, nienasycona duszo! Czy można karmić się tylko tym, co nieznane, zagadkowe? Czy to może uzależnienie. Nie wiem, po prostu nie wiem. Trzeba się zmusić i iść spać, żeby jutro tęsknić znów, od rana i w dalszym ciągu.
Wydaje mi się, że on też tęskni. 😉