Kurki 30 lat temu

Beniamin. Choć ma prawie półtora roku, pierś jest ciągle jego ulubionym źródłem pokarmu. Zaczęliśmy w końcu odzwyczajać go od usypiania przy mlekopoju. Pierwszy wieczór był straszny, gdyż chłopak walczył do upadłego. Serce nam się kroiło. Lecz pogodził się dość szybko, szybciej, niż Sara w jego wieku.

Dziś, jeszcze przed chwilą, gdy wychodziłem z sypialni, Beniamin nudził się w łóżeczku, przeplatając nogi i ręce między szczebelkami, kręcąc się wokół, przewracając z pleców na brzuch i na wszystkie boki. W końcu rozłożył się jakby na plaży, z ręką pod głową, i wpatrzony w sufit zaczął nucić coś, w czym rozpoznałem melodię naszej domowej-dziecięcej piosenki "Gwiazdko gwiazdko jasno świeć" (melodia "Kurek trzech" Mozarta), dorabiając oczywiście własne sylaby (bo słowami trudno to nazwać).

Trudno mi uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Te dzieci to jakaś bajka, jakby nie rzeczywistość. A ja – jakbym wracał trzydzieści pięć lat wstecz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *