– Nie, nie nie!! Dlaczego nie chcę ci tego zrobić?! Ponieważ świetnie potrafisz mnie znaleźć, kiedy to TY masz interes. NAGLE(!), niby PRZYPADKIEM(!) spotykamy się – na ulicy, na korytarzu, w drzwiach. "Dzień dobry, jak się masz jak leci". Albo zaglądasz do mnie – "ponieważ przechodziłam" – "co u ciebie" – "jak rodzina". Po chwili zaczynam wierzyć, że rzeczywiście cię to interesuje.
Przechodziłem korytarzem naszego biura, kiedy usłyszałem te słowa. Dochodziły z któregoś z pokojów. Poznałem głos Wieśka. Pomyślałem, że krzyczy tak, że słyszą go przez ściany w całym biurze. Jego drzwi były zamknięte.
– Ale ty tylko na to czekasz. Świetnie potrafisz to wyczuć. Wtedy podsuwasz mi to coś, z czym naprawdę przyszłaś. Po co ta zabawa w ciuciubabkę?! Po co udawanie, że coś z mojego życia cię interesuje? Robimy interes, to róbmy interes!
Stanąłem pod drzwiami. Wahałem się, co zrobić.
– Prosiłem o jedną małą rzecz. Zwodziłaś mnie, obiecywałaś. Trwało to tydzień dwa, miesiąc. Trwało to pół roku! Jak kamień w wodę, cisza, nie istniejesz. Wołami nie można cię zaciągnąć. Czy ty masz zaniki pamięci? Przepraszam, ale nie mogę współpracować z ludźmi, którzy mają zaniki pamięci! Za pięć minut po naszej rozmowie już nie pamiętasz, o co mi chodziło, ale świetnie wiesz, o co chodziło TOBIE. Telefony, rozmowy, prośby, przypominania. NA KOLANACH można cię prosić. Wszystko na nic. Zawsze: "tak tak, oczywiście, nie ma problemu, nie ma sprawy". I nic…! Nie stać cię nawet na jedną poważną rozmowę…. Szukaj innego jelenia, jucznego osła, z pewnością uda ci się go znaleźć, z twoimi możliwościami, warunkami… Wiem, moja przemowa nie zrobi na tobie wrażenia, spłynie jak po kaczce. Ale z pewnością znajdzie się ktoś, kto zaakceptuje taki układ, znajdzie się ktoś, nie musisz się martwić, i ja się też nie martwię. Nie martwię się, bo jednak choć trochę mi na tobie zależy. Znajdzie się jakiś mięśniak, z móżdżkiem niezdolnym do zauważenia, w czym tkwi, albo taki, któremu wszystko jedno, byle…
Przerwał bo… otworzyłem zdecydowanie drzwi. Był sam. ha, złapałem go! Zastygł – na środku pokoju, w pół kroku, z rękami podniesionymi do góry. Wykrzywioną twarz skierował w moją stronę… Po chwili powiedział martwym głosem:
– Nagrywałem film do youtube…