Jednym uchem w radiu usłyszałem "Czerwona maki…" (pod Monte Cassino). Jako nie-harcerz akompaniowałem na gitarze harcerkom z licealnego zespołu – grywaliśmy na akademiach i innych chałturach okołoszkolnych, dzięki którym można się było urwać z lekcji…
Dziś, słysząc te słowa, zdałem sobie sprawę jak one zupełnie nie przystają do obecnej rzeczywistości… Może nigdy nie przystawały do żadnej…? Ja nie wiem.
I poszli szaleni, zażarci,
I poszli zabijać i mścić,
I poszli jak zawsze uparci,
jak zawsze za honor się bić.
Zemsta, honor… Znane dziś głównie z filmów a Arnoldem…
Po tych makach szedł żołnierz i ginął,
lecz silniejszy od śmierci był gniew!
Gniew… Dziś kto się gniewa – przegrywa. Wszelkie emocje nie służą negocjacjom i osiąganiu własnych celów, chyba, że są wyreżyserowane. Ale reżyserowany gniew nie byłby mocniejszy od śmierci… Chłodna kalkulacja – zdobywanie Monte Cassina mi się nie opłaci 😉
Jednak wolę taką rzeczywistość, w której nie gloryfikuje się gniewu ani zemsty w imię honoru.