– Tatusiu, widziałam świetliki!
Głos córki, biegnącej od strony ogrodu. Tak, to ciepły, bardzo ciepły, letni wieczór. Pamiętam, były tylko w takie wieczory, kiedy w samych krótkich spodenkach biegaliśmy za świecącymi, tajemniczymi punkcikami. Na nagiej skórze klatki piersiowej ślizgało się ciepłe jak zupa powietrze. Chciałem zobaczyć jak wyglądają, ale po przyświeceniu latarką – nagle ginęły w gąszczu gałązek i liści. Tak trudno było zobaczyć, jak wyglądają naprawdę. To była ich tajemnica, jakby istniały tylko świecąc… Książęta najgorętszych nocy.
Dwa dni później, wracając w nocy do domu, dostrzegłem punkciki tuż obok drzwi wejściowych. Jeden świecił bladziej. Stały w miejscu, i wiedziałem, że było to możliwe tylko wtedy, gdy… Zaświeciłem światło, ukazały się zawieszone w miejscu, maleńkie, w kształcie płaskiego cygara. Tkwiły w pajęczynie. Strzepnąłem jednego, może już za późno. Drugi… Do drugiego zabierał się już pająk. Aż dziwne, że jeszcze świecił. Pająk, ohydztwo, paskudny potwór – księcia nocy, którego cielesność, przez tę pajęczynę, zdemaskowana, już konsumowana…
Pająk… niech zdycha! Tylko – jakie mam prawo jego skazywać na głodową śmierć? Czym świetlik jest lepszy – tylko dlatego, że mi się podoba? A może to najpiękniejszy wśród pająków, może najbardziej "humanitarny", najmądrzejszy…? OK, niech pająk łapie sobie muchy, równie paskudne jak on sam. Ale czym gorsza jest mucha od świetlika? Czy mój sentyment ma być decydujący? Jakim prawem?
Wszystko kręci się precyzyjnie i bez specjalnego problemu. Pająk łapie co mu wpadnie i je, żeby żyć. Pająka łapią inni, zjadają albo dają swoim dzieciom, żeby żyć. Ich łapią następni, albo umierają użyźniając proch ziemi, dla następnych pokoleń. Prawo rynku eliminuje zbyt drogich, słabeuszy… silniejsi połykają słabszych, sklepy w centrum – zmieniają właścicieli, którzy nie dają rady płacić coraz wyższego czynszu. I tak dalej. Konkurencja wyłania najlepszych, dzięki temu system rośnie w siłę, sprawność, daje radę po prostu przetrwać.
Problem zaczyna się, gdy w grę wchodzi ludzki sentyment… Czy ma on jakieś uzasadnienie? Wydaje się, jakby był nie z tego świata…