Przy wieczornej (nocnej) toalecie wspominam… to i owo… Z tych wspomień wyłoniło się stwierdzenie, które już dawno temu mi zaświtało: jeśli chcesz poddać twoją znajomość solidnej próbie, to powiedz tej osobie, że ją lubisz / cenisz / cię fascynuje / lubisz z nią być itp. Czasem po tym wyznaniu następuję zaskakujący i niemiły zwrot akcji… Na tyle zaskakująco niemiły, że tej znajomości nie udaje się przetrwać…
Czy ktoś z Was kiedyś myślał o tym, że miłe, piękne, szczęśliwe, oczekiwane od dawna słowa, mogą być taką samą, ciężką próbą, jak przykrości, odrzucenie, inwektywy… Czy jesteśmy przygotowani na dobre słowa…?