Widzę Cię, kiedy idziesz… Bezsilny. Westchnienie…
Twoja piękna twarz, teraz poszarzała… wróci kiedyś do blasku…
Wróci… wierzę.
Ja, Piotr, wyrzucam z siebie to, czego nie mogę utrzymać w środku, co przyjemne, ekscytujące, ale również poplątane i męczące.
Widzę Cię, kiedy idziesz… Bezsilny. Westchnienie…
Twoja piękna twarz, teraz poszarzała… wróci kiedyś do blasku…
Wróci… wierzę.