Garść wrażeń

Naszego małego chłopca mam ochotę zjeść. Jadłbym, jadł, po kawałku prawie każde jego spojrzenie, mrugnięcie okiem. Na razie jest słodki, ale sądzę, że z czasem to minie pozostawiając na pierwszym planie chwiejność nastrojów, histerię gdy coś nie po jego myśli, i żałosne zawodzenie nad swoim losem. Biedne dziecko! Niestety, jest podobny do mnie.

Jedna z trudnych rzeczy w rodzicielstwie to obserwować, jak nasze dzieci męczą się z tymi samymi wadami co my. Jeszcze rozumiem, że my, dorośli, mamy za swoje. Ale dlaczego one mają mieć za nasze?

Byłem w Bunkrze Sztuki na wystawie Witkacego. Że nie był normalny – to widać na zdjęciach, na których inni zachowują się jak ludzie, a on jeden, choć w garniturku, to… O rety! No i te zdjęcia są warte od kilkudziesięciu tysięcy złotych wzwyż. Ale nie te z Bunkra, to reprodukcje.

POLECAM zaliczyć jak najwięcej wystaw z okazji Miesiąca Fotografii. Dostępny jest plan i przewodnik, prawie wszystko wokół Rynku. Ale najważniejsze, że wstęp jest ZA DARMO!

Dziś zakończyła się odyseja naszego starego samochodu. W poprzednim tygodniu podbił mi poziom adrenaliny. Hamowałem przed światłami, gdy pedał hamulca wpadł do dna. A przede mną piękny, błyszczący Rover 414, pamiętam jak dziś. Na szczęście obok był krawężnik i trawnik. Jak wiadomo, hamowanie na trawie, podobnie jak w rowie, po bandzie, na słupkach, na świeżo zaoranej glebie, nie wymaga sprawnych hamulców. Czy ktoś z was to przeżył – wciskacie pedał hamulca a tu prawie nic? Niezapomniane wrażenie! Podobne do tego, kiedy widzisz, że za chwilę wykipi mleko, a ty nic nie możesz poradzić. Albo twoje ulubione dziecko ciągnie za obrus zastawionego stołu, a ty wiesz, że nie zdążysz dobiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *