Od czasu ostatniego wpisu było już wiele myśli, co pisać dalej. Ale nie miałem kiedy. W komputerze rośnie kupka nowych, nie przeglądniętych jeszcze zdjęć. Mechanikom przekazałem ostatnio trochę pieniędzy, na tyle, że zacząłem się zastanawiać, skąd wziąć następne. Czasem leżą one dość blisko, trzeba jednak zrobić parę ruchów. Te ruchy polega przede wszystkim na lepszym zaplanowaniu pracy – czyli nie żadna gonitwa, zadyszka, czepianie się zębami, wypruwanie sobie żył (nie mam już do tego zdrowia :-))). Oprócz planowania – te ruchy polegają też na skupieniu i myśleniu – a dość często ostatnio na samą myśl o myśleniu moja głowa zachowuje się jak wata cukrowa na patyku. O! Mam nadzieję, że to nie jest jeszcze efekt tych hipoglikemii. Głowa jak balon… pusty.
Tak więc należy pozbyć się rzeczy zbędnych – na pierwszy ogień powinien iść blog, później fotoblog, później inne sprawy czynione "z przyjemności" ale nie rokujące… Nie rokujące (na kasę) rozmowy z ludźmi – zabierają czas, a już ile uwagi! Emocji! Wysiłku! Wiosna! Robić porządki trza, zastanowić się nad swoim życiem, uporządkować, wziąć w karby!
No więc kończę.
PS. Język prawie doszedł do siebie, jaka to przyjemność – bułka to bułka, pomidor to pomidor, herbata to herbata, piw…, czekola…