Fizyczne dolegliwości tej głębokiej hipoglikemii to jedno, a psychiczne – to oddzielna karta. Od wczoraj mam wrażenie, jakbym dotknął czarnej, bezlitosnej siły, która jak walec zmiażdżyła mnie. Mam straszne poczucie tamtego niebytu, w którym tkwiłem przez moment. To chyba z powodu zaniku pamięci. Wyszedłem z niego, ale on może mnie dopaść w każdej chwili. Patrzę na świat wokół – dom, rodzinę – jakbym nie miał już z tym wiele wspólnego, jakbym już jedną nogą oddalił się od ich istnienia na tyle, że nie mam prawa, ale i siły, by z nimi przebywać.
Prawie każdy ruch powoduje u mnie ból, który sprowadza znów to wrażenie. Wieczorem jestem już tym zmęczony. Pojawia się obojętność na innych ludzi, na moje dzieci. Nie cieszy mnie ich radość, ale nie dlatego, że jestem skoncentrowany na sobie, tylko jakbym już nie należał do ich świata, jakbym za chwilę miał osunąć się w niebyt.
Z pewnością to tylko przelotne wrażenie. Ale, jak zwykle, staram się je zbadać w sobie, opisać, zrozumieć. Może coś takiego jest częścią niektórych umierających ludzi…