Dziś dwa przedstawienia, to w zasadzie prosta praca, o ile nic się nie zepsuje. Dziś na nowo walka z przeziębieniem, bólem gardła. Prawie przestaję się tym przejmować.
Pomiędzy jednym przedstawieniem a drugim zwykle kupuję w spożywczym kolację. Później wracam na skróty – mieszam się z wchodzącą publicznością, bileterce przy wejściu wkupuję się uśmiechem i – zmierzam do siebie.
Dzisiaj pewna twarz zwróciła moją uwagę, lecz nie jest to nic dziwnego, twarze często zwracają moją uwagę, szczególnie takie… fajne. Z kolei twarz zwróciła uwagę na mnie, później jeszcze raz, i dłużej. Nie nadmieniłem, że twarz była płci żeńskiej? "Cóż" – pomyślałem – "to się czasem zdarza" – próbując nie karmić własnej próżności. Ale na tym nie koniec, ponieważ twarz zdradzała intencje w moim kierunku. Wreszcie przemówiła:
– Przepraszam, czy Pan Piotr K…?
– Tak.
– Nazywam się … …. Znamy się z …..
– ?
W tym momencie…, no cóż, tu powinna być długa cisza, stopklatka. To jedne z najmilszych momentów, jakie znam. Dezorientacja, nieznane, nowa era, nigdy już tak, jak przedtem, przekraczanie granicy, którą można przejść tylko raz. Gdyby można było się tym napawać, zatrzymać – jak akcję w teatrze. Ale chwila biegnie naprzód, nie daje się zatrzymać…
Tak… znamy się, choć tylko z korespondencji. Słowa pisane, informacje, sposób budowania zdań, niesione przez nie emocje – stworzyły obraz. Teraz on styka się z innym obrazem, zupełnie innym. Tak, jestem zaskoczony. Mózg poszukuje na szybko powiązań z pamięcią, z tamtymi słowami i wrażeniami – ale bezskutecznie, pochłonięty tym, co teraz. Przecież w osobistym kontakcie nie tak wiele liczą się słowa, jak ogrom emitowanych wrażeń – brzmienia, modulacji głosu, tempa słów, drgnień twarzy, postawy, ruchu ciała, ubioru…
Drgnęło we mnie, żeby przeczytać jeszcze raz tamte teksty i łączyć w wyobraźni z tym, co widziały oczy. Ale chyba nie zrobię tego. To już przeszłość, daremna praca. Ze spotkania pozostało bardzo ciepłe wrażenie. Wspomnienie aury, której nie wystarczy chłonąć pięć minut 🙂