Temperatura na zewnątrz spadła poniżej zera. Rano nieśpieszno opuszczać ciepłą pościel. Zanim się przebrnie przez proces "uzdatniania do życia", oznaczający wc, glukometr, łazienkę, ubieranie z ew. prasowaniem, i wreszcie wrzuci coś na talerz ze stojącym obok kubkiem parującej cieczy, kończyny zaczną wołać z zimna. Herbata zalana piętnaście minut temu jest już chłodna.
Na zewnątrz śnieg. Akustycznie działa jak materiał wygłuszający, samochody i inne dźwięki brzmią ciszej, jest spokojniej. Zmienia się ta niewidzialna część aury, niewidzialna, ale jakie wywołująca wrażenie! Buszuje wiatr. Zawiewa. Przez dźwiękoszczelne okna przedostaje się tylko namiastka porywającego dźwięku…