Nie mogę, nie umiem wyrażać emocji przez zdjęcia. Czasem tylko mi się udaje. Boleję nad tym – tym bardziej, że wydaje mi się, że dużo lepiej umiałem to robić w muzyce. Natomiast obraz jest czymś innym, wymaga poznania, a w zasadzie – wyrobienia w sobie, stworzenia, odkrycia – całego języka, zestawu skojarzeń… To coś dla mnie zupełnie nowego. Ilość kombinacji jest nieskończona, czasem kusi mnie, żeby czytać historię sztuki, recenzje, opinie krytyków i teoretyków. Ale na szczęście nie daję się całkiem skusić.
Wdepnąłem w tę fotografię i znów jestem w pół drogi, podobnie jak z muzyką i kilkoma innymi przedsięwzięciami. I często wydaje się, że łatwiej byłoby tam, gdzie mnie właśnie nie ma.
To, co się tworzy, musi poruszać uczucia. Inaczej – nie ma sensu…