Próbuję wyrazić moje oburzenie, jednocześnie nie obrażając nikogo, choć konkretne słowa cisną mi się na klawisze.
Nie wolno propagować pomysłu okaleczania, nie należy o nim wspominać, należy zapomnieć o tym, że kiedykolwiek padł. To haniebne.
Jakby nie istniał żaden dorobek nauk społecznych i psychologicznych, żadna świadomość, ukształtowana przez wieki.
I w konsekwencji zadaję sobie pytanie – czy nas jako społeczeństwo Polaków, nie stać na przewodników zrównoważonych, światłych, o szerokich horyzontach, a przede wszystkim – o nie powierzchownym zrozumieniu i wyczuciu moralności…? Albo przynajmniej na takich, którzy potrafią takich udawać.