Niewidzialna kobieta, jesień, przybyła wieczornym oddechem. Gdy wysiadałem z samochodu przy Nowohuckim Centrum Kultury, poczułem ją na twarzy, wraz z obrazem szarzejącego dnia, i liści, jeden po drugim odrywających się od drzew. Ten obraz znam z czasów studiów, przesycony jest spokojną, przemożną samotnością.
Nie chcę odejścia lata, jeszcze nie teraz. Jeszcze nie wygrzało mnie upałem, nie nasyciło, nie znudziło. Przeszło mimochodem, a raczej to ja przeszedłem obok niego. Może trzeba "opłakiwać każdą odchodzącą minutę dnia"…