Bezlitośni wobec dzieci

Czasem moje zdanie na jakiś temat różni się tak bardzo od zdań innych, nawet bliskich mi ludzi, że zastanawiam się, czy przypadkiem to ja jestem nienormalny…? Czy czegoś nie rozumiem? Są sprawy sprawy dla mnie tak oczywiste, że nie może mi się pomieścić w głowie jak ludzie, których znam od wielu lat, nie mogą się z nimi zgodzić.

Większość osób, które zobaczy moją córkę zmagającą się z czymś, od razu rusza ochoczo do pomocy, nie pytając jej o zdanie, nie obserwując, czy jest to potrzebne i słuszne. Od razu znajduje się też cały tłum doradców, prześcigających się w doradach. Patrzę na to i po prostu krew mnie zalewa, bo widzę, że trzyletniemu dziecku nie daje się czasu i szansy, by samodzielnie pomyśleć, spróbować, pomylić się, a tym samym – samodzielnie odkryć coś, zrobić coś dobrze, i w efekcie – w pełni nauczyć się i mieć z tego radość!! I tę bezmyślność popełniają osoby, które same wychowały dzieci! To nie mieści mi się w głowie.

Patrzę na to i widzę, jak wujkowie, ciocie, dziadkowie oraz dobrzy znajomi, gdyby pozostali tylko dłużej z Sarą, zniweczyliby nasze rodzicielskie wysiłki jej usamodzielniania. Usamodzielniania przede wszystkim mentalnego, osobowościowego, nie tylko ubierania się, mycia, jedzenia i robienia siku. Przecież ktoś, kto ciągle słyszy podpowiedzi, rady, nie ma czasu wykształtować własnych myśli. Paniczna chęć uwolnienia dzieci od popełnienia błędu czyni z nich inwalidów pod względem umiejętności radzenia sobie w życiu – podejmowania decyzji, przełamywania zniechęcenia i uczucia porażki, a tym samym – odczuwania szczęścia! Czy to takie trudne do zrozumienia? Z mojego doświadczenia wynika, że to wiedza tajemna znana nielicznym 😐

Moja dobra znajoma, lekarka-pediatra, ma dwoje dzieci w wieku około 10 lat, nie stosuje prostej zasady, że do dziecka, jak zresztą do każdego dorosłego człowieka, w danej chwili powinna mówić tylko jedna osoba! Nie jestem w stanie jej przekonać, żeby mi nie przerywała, kiedy rozmawiam z córką, bo ja jestem "na razie początkującym tatusiem".

Ludzie powszechnie pozwalają sobie na przegadywanie innych dorosłych, gdy mówią właśnie do dzieci! To nawet śmieszne – jedna mała istota, a wokół wianuszek schylonych "dorosłych", którzy próbują przekonać – zjedz jeszcze jedną kromeczkę, ubierz sweterek, a może jednak pójdziesz… może zrobisz… może powiesz…. Ludzie!!!!!!

Inny przykład – dorośli potrafią bezlitośnie obnażać niedoskonałości dzieci – w ich obecności, głośno i bez żenady. Powszechne jest zdanie: "o, wstydzi się dziecko, Sara się wstydzi" (!!!) Natomiast czy ktoś pozwoliłby sobie powiedzieć dorosłej kobiecie: ale pani nieśmiała!

Ostatni przykład – ludzie bez pardonu pozwalają sobie dotykać moją córkę tylko dlatego, że jest ładna. Czasem dzieciak jest zdezorientowany, kiedy trafi pomiędzy gości. Wyciągają się ku niej ręce – do loków, policzków, szarpią za ręce. A przecież nikt nie zrobi tak żadnej dorosłej osobie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *