Patrząc na datę ostatniego wpisu – nie mogę uwierzyć, że od soboty czas przebiegł tak szybko. Nawet nie wiem teraz, co ja robiłem przez te dni, czy posunąłem sprawy do przodu… Walczę z jakąś infekcją, co kilka godzin powraca wewnętrzne rozedrganie, które trudno uspokoić… Później trochę pracy i na chwilę powraca siła… Mam wrażenie, że pół godziny skupienia jest dla mnie wielkim wysiłkiem. Moja głowa to bezmyślny, ciążący kamień.
Dostałem reprymendę od mojej dziewczyny, całkiem słuszną – że jeśli nie odpocznę, czekają mnie kłopoty, a jeśli ja mam kłopoty, to kłopoty ma i ona, czyli kłopoty ma cała nasza rodzina. Dziś rano zaspałem, nie zjadłem śniadania. Obiad miałem o 18:00, co jest poważnym występkiem u cukrzyka. Jestem niepoważny – to mało powiedziane… Ktoś powinien mnie siec rózgami…