…aby szukali, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas…
Dz 17:27
Kiedyś odkryłem, że ten tekst tak dobrze pasuje do tego, co czuję względem Najwyższego. Tak, szukam go niedaleko ode mnie – w tłoku ulicy, wśród drzew, w ciepłych murach rodzinnego domu. W sensie mojego życia, tego ponad zwyczajną, codzienną egzystencją. Szukam po omacku, bo oczy nie są potrzebne. Ale też dlatego, że nie mogę udowodnić Jego istnienia tak, jak udowadnia się prawie wszystko w naszym świecie. Zwykle bierzemy coś w dwa palce i pokazujemy – to jest to. Albo przeprowadzamy dziesięć tysięcy eksperymentów i jeśli jakieś zjawisko powtarza się wystarczająco często, to uważamy je za dowiedzione. Najwyższy nie ulega tym metodom.
Paweł z Tarsu powiedział te słowa do Greków, a moja kultura to ich kontynuacja. Może dlatego tak silnie do mnie przemawiają. Silniej, niż wiele innych określeń, żydowskich z pochodzenia…