Nie przyznają się…

Czasem każdemu jest bardzo smutno… nieliczni się do tego nie przyznają
przed innymi… tchórze nie przyznają się nawet przed samymi sobą…
myślę, że ważne jest pozwolić smutkowi zaistnieć, wybrzmieć pełnią i
odejść – jeśli chce sie go na siłę zagłuszyć śmiechem, bądź wyrzucić,
kiedyś się zemści


flamenco_night
literymoje.blox.pl


Zgadzam się, prosto i pięknie powiedziane, a dotyczy nie tylko smutku, lecz i innych negatywnych uczuć. Przed innymi nie przyznają się ludzie mądrzy oraz doświaczeni – z wyrachowania, bo przeważnie trzeba być kamikaze żeby przyznawać się do słabości.

Kiedyś po koncercie Anny Marii Jopek wszedłem na jej stronę. Prowadzi tam blog na którym opisują swoje wrażenia muzycy. Wiedziałem, że koncert wypadł bez szczególnego nastroju i właśnie tego sygnały znalazłem w blogu. Wtedy moje uznanie dla całego zespołu ogromnie wzrosło. Zresztą – obserwowałem przygotowania do koncertu, pracę zespołu technicznego. To był nie tylko profesjonalizm, ale ogromny klasa w stylu pracy. Pomyślałem, że właśnie w takim zespole chciałbym pracować, a ponieważ jest to moja dziedzina zawodowa, umiem to ocenić.

Nienawidzę infantylnego ukrywania uczuć przez innych. To i tak widać, widać też, jak ludzie się męczą, jak często kluczą, próbują zacierać ślady, jak próbują trzymać twarz pomimo tego, że w środku są zupełnie inni. Jak sobie na siłę narzucają reżim, jakby wstrzykiwali środek znieczulający i pozbawiali się czucia – w ręce, w nodze, w kawałku swojego serca. Wtedy ci ludzie bardzo u mnie tracą w ocenie. Trudno mi się od tego wyzwolić, że zaczynam patrzeć na nich z politowaniem.


Chcę do jednego miejsca na ziemi


Gdzie problemy przestają mieć znaczenie


Do objęć, które akceptują me słabości


Do nich pragnę…

Kasia Wilk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *