Męska tajemnica

W poniedziałek wieczór zabrałem Sarę do samochodu. Błotniste podwórko. Promienie księżyca rozpraszały się wśród małych chmurek, zza bezlistnych, delikatnych gałązek brzozy, wywołując u Sary westchnienie – przerażenia? zachwytu…? Jechaliśmy przez ulice, po drodze wsiadła Ioana. Gdy wysiedliśmy, dotarł do mnie zapach nocy przedwczesnej wiosny, rozproszony wśród willowego osiedla. W poczekalni grała muzyka, której słuchają ludzie z małego miasteczka takiego jak nasze. Wreszcie – przygaszony gabinet i świecący ekran USG.

Mały człowieczek próbował odpychać badanie od siebie. Zobaczyliśmy wygięty w literę C kęgosłup. Później – kurczące się serce. Tajemnica. Sara próbowała – jakże ja poznaję odruchy tego dziecka – zrozumieć, co to znaczy – mieć braciszka, a nie siostrzyczkę. Próbowała – daremnie, wiem o tym, choć potakiwała głową, niepewnie. Zabraliśmy ją ze sobą, aby przeżywała to z nami, czegokolwiek się dowiemy. Wiedziałem, że np. jeśli się okaże, że płód ma problem, to nie będziemy mogli tego ukryć przed małą, poczuje nasze zatroskanie, smutek. Byłem gotowy się z nim zmierzyć. Nie musiałem, nie tym razem.

Sara jest dziewczyną. Uwiodła mnie od pierwszego wejrzenia. Ale czuję, że z tym nienarodzonym chłopakiem mam już naszą wspólną, męską tajemnicę. Cokolwiek się zdarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *