Refleksje

Jest dla mnie ogromnie dziwne, jak rzadko i z jak niewieloma ludźmi można porozmawiać na tematy najważniejsze w życiu. Coraz bardziej przekonuję się, że brak rozmów na temat sensu życia nie wynika z tego, że mamy go już za sobą. Wprost przeciwnie. Nachodzi mnie nieprzeparte wrażenie, że ogromna większość ludzi nie ma pewnej odpowiedzi na pytanie o sens ich życia. I bojąc się unikają tego tematu.

Potrafimy rozmawiać o naszych dzieciach, znajomych, samochodach, polityce. Ale nie docieramy w tych rozmowach do sensu życia. A przecież one do niego prowadzą. Tak rzadko można usłyszeć: ja żyje po to lub tamto, to jest celem mojego życia.

Czy ja wiem, co jest celem mojego życia? I ja, mam wrażenie, nie wiem jeszcze tego do końca. Uporczywie pojawia mi się jedno słowo: zrozumieć. Zrozumieć to, co się wokół mnie dzieje, ludzi, którzy często mnie fascynują, ale i irytują. Zrozumieć – dlaczego.

Gdy nadchodzą krótkie momenty, w których mogę spokojnie poobserwować innych, to otwierają mi się oczy – na ludzkie problemy, słabości, tak podobne do moich. Coś co irytowało – zaczyna wzbudzać współczucie. Wtedy można wziąć sprawy w swoje ręce.

Zacząłem ostatnio bardziej zdecydowanie wychodzić naprzeciw ludziom, zdarzeniom. Zaczynam dołączać się aktywnie do ustanawiania reguł gry, jaką jest życie wśród innych ludzi. Nawet czasem dyktuję warunki (!). I zobaczyłem, że inni ludzie poddają się temu, to ja wpływam na nich, oczekuję ich reakcji, zdecydowania. Ja narzucam styl rozmowy, mówię, czego chcę.

W moim życiu otworzyła się nowa karta. To zdarza się co kilka lat. Pamiętam, kiedyś moje życie zmienił Colas Breugnon Romain Rolland’a. W tym roku moje życie zmienił pewien człowiek, który pokazał mi, jak zrobić krok naprzód. Co jakiś czas otwiera się, wierzę że również przed Wami, nowy rozdział. To jak wkroczenie do innego świata. Niesamowite – żyjemy tu, gdzie żyliśmy, ale na większość ważnych rzeczy zaczynamy patrzeć inaczej, dostrzegamy, że mają jeszcze inne cechy, niż myśleliśmy. Ze sług stajemy się panami, z czeladników – mistrzami. Gdzie sami wykonywaliśmy polecenia, zaczynamy je wydawać – bo zrozumieliśmy więcej. Sprawy nieznane stają się oczywiste. Olśnienie? Normalna droga życia. Fascynująca, porażająca.

Wróciłem do domu około północy. Nie widziałem mojej rodziny prawie dwie doby. Na stole – ślady jej dziennego życia. Farbkami namalowane drzewa, trawa. Wiem, że była przy nich Sara.

To dziecko sprawia, że cofam się w moje dzieciństwo. Tęsknię znów do niego, choć niepotrzebnie. Staram się przypomnieć co ja czułem, kiedy byłem taki, jak ona. Ale ma przecież tylko dwa lata. Prawie nikt nie pamięta niczego z tego wieku. Przypominam sobie moje fascynujące dzieciństwo, i chociaż tęsknię, to przecież moje życie dziś to również piękna bajka.

Już po północy, ale nie chcę iść spać. Zaglądam do szafek w kuchni, Ioana kupiła mi to, co lubię. Na szafce – bukiet róż, moich ulubionych kwiatów. Ich płatki zwijają się w formie fraktala – nieskończoności. Kupiłem je dla niej, a następnego dnia przekazała mi wspaniałą wiadomość. Dowiecie się o niej, ale jeszcze nie teraz….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *