Mój przyjaciel – miał załatwić sprawę w urzędzie – poprosić urzędniczkę o pieczątkę. Urzędniczka "nie miała obowiązku"…. Wiecie… wszystko jasne – mnóstwo problemów – złe pismo – trzeba poprawić – nie da sie – tu niedobrze… Wtedy jego wzrok padł na niezwykły kwiat na parapecie… "Co to za roślina…?" Kobieta może rok a może dłużej czekała na to pytanie… Chyba tak… na pewno tak… Zniknęły problemy z pismem, pieczątka przestała być przeszodą, "obowiązek" stał się przyjemnością… Ktoś dostrzegł w niej człowieka…
W marzeniach mam taki sen – przychodzi pewien dzień, i ludzie dostrzegają bezsens 90% rzeczy, którymi się zajmują. Bezsens zmagań z bzdurami, ograniczeniami, biurokracją… Jeden wyciąga do drugiego rękę i mówi – zrobię ci to, dlaczego nie, fajnie, świetnie…
Niech wszystkie dobre duchy dadzą Ci taki sen… Zasługujesz na niego, znam Twoje serce, Twoje zmartwienia, małe-wielkie strachy. Zasługujesz – przynajmniej na taki sen.
A ponieważ żyjemy na najdziwniejszym ze światów, nie mogę Ci obiecać, że się nie spełni…