Dwie uśmiechnięte kobiety

(Kasiask – jestem zobowiązany odpowiedzieć 🙂 Zdrowie już lepiej, dziękuję!)

Uwielbiam tę chwilę, kiedy coś powstaje, przy czym mam udział. Ale to "coś" musi mieć element tworzenia – zaistnienia czegoś, czego jeszcze we mnie nie istniało. Czyli – odkrywanie, czegoś, z czego jeszcze nie zdałem sobie sprawy.

Przeglądam zdjęcia z mojego rodzinnego miasteczka. Składam zestaw zdjęć na wystawę. Od kilku godzin przeglądam, obrabiam, dobieram i wyrzucam. I wśród tych zdjęć trafiłem na to poniżej. Strzelone "z biodra", bez kadrowania, cyzelowania. Teraz wprowadziło mnie w tak dobry nastój. Jakże niewielu ludzi na ulicy jest uśmiechniętych…


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *