„Allegro” a „forma własna”

Sytuacja zmusza mnie do zapoznania się z serwisem allegro.pl. Mama mojej żony szyje obrusy, teraz przydałoby się posłać je w świat, do ludzi.

Przeglądam właśnie strony allegro i… czuję niepokój. Bo jest to zajmowanie mojej głowy kolejną dziedziną, która – wiem – wciąga. Aukcje, obserwowanie, szukanie produktów… A może by coś sprzedać…? Dla mnie – najprawdopodobniej okaże się w końcu to stratą czasu. Nie zarobię, nie zyskam, a skończy się na próbach analizy zachowania ludzi na tym portalu, albo jeszcze jakimś innym, niedochodowym moim pomyśle-projekcie. Już siebie na tyle poznałem – po prostu nie ciągnie mnie do pieniężnych zysków. Każdą nową rzeczą fascynuję się na zasadzie jej eksploracji dla samej eksploracji, a nie dla konkretnej użyteczności. I tym razem będzie tak samo.

Z drugiej strony – tyle osób kupuje i sprzedaje w internecie. Nie korzystanie z tej formy zdobywania potrzebnych rzeczy wydaje się cofać mnie w jakieś czasy ciemnoty. Aż wstyd się przyznać, że nigdy niczego nie kupiłem ani nie sprzedałem na "Allegro"… Ale ja naprawdę nie mam czasu się tym zajmować… Nawet nie chcę. Nie chcę liczyć tych zysków i strat, i kiedy podbić cenę, i sprawdzać co godzinę. Marzę o robieniu zdjęć, o chwili spokoju, o tworzeniu czegoś – subtelnego, ciekawego, poruszającego. Nie mam na to czasu, i tego mi szkoda.

"Stworzyć formę własną, przerzucić się na zewnątrz" – takie słowa włożył Gombrowicz w usta Józia… To marzenie, do zrealizowania w odległym czasie, o ile starczy talentu, sił do pracy i samozaparcia. Mnie nie starczy przynajmniej jednej z tych rzeczy – już wiem. I tak pozostanie – zawieszenie między czymś a niczym, jeszcze gorsze niż pozostanie w niczym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *