Na kawałku pola przed moim domkiem nowo przybyły sąsiad stawia dom. Nie obiecał, że będzie dyskretny i dobrotliwy, przeciwnie, nawet zaznaczył, że na swoim będzie robił to, co zechce.
Przyglądałem się właśnie zachodzącemu, wiosennemu słońcu, gdy wysiadł z samochodu, wyciągnął rękę i schował je do kieszeni jeansów.
Poszedłem do siebie i zacząłem przeszukiwać albumy ze zdjęciami z poprzednich lat. Znalazłem niejedno: nad pustą, spokojną łąką pochylał się czerwieniejący krąg. Raz wyżej, raz za mgłą, raz tylko rąbek nad trawami. Kiedyś również należał do mnie.