Mam wrażenie, że niemała część ludzi stroni od uzewnętrzniania spontanicznych emocji. Wzruszenie jest postrzegane jako słabość. Ale nie tylko wzruszenie, również zamyślenie, zaciekawienie, nawet zwykły uśmiech skierowany do drugiego człowieka – czasem są jak niepożądany odruch, którego lepiej się wystrzec.
Przypomina mi się historia pewnego zdjęcia, które załączam poniżej. Zrobiłem je dawno temu na oddziale kardiologii szpitala dziecięcego. Na tym oddziale było wiele dzieci, od noworodków po kilkuletnie. Wszystkie z chorobami, wadami serca. Zrobione zdjęcia pokazywałem później na zajęciach fotoreportażu, w czasie, gdy uczęszczałem do szkoły fotograficznej. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy z wielu kwestii, które dziś są dla mnie oczywiste.
Zdjęcie zostało podsumowane przez prowadzącego w ten sposób: to nie jest dobre zdjęcie, nie róbcie tak.
Przez lata wręcz nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego tak powiedział. Byłem zaskoczony i nie zapytałem go. Ale tego rodzaju zaskoczenie wynika nierzadko z faktu, że przeczuwa się, że pytanie „dlaczego” niczego nie wyjaśni, bo nie otrzymam szczerej odpowiedzi.
Co ciekawe – bardzo często czuję, że nie powinienem pytać – tak do końca, dążąc do sedna – nie powinienem pytać ludzi właśnie wtedy, kiedy czegoś naprawdę nie rozumiem. Pytania „dlaczego” są trudne, mój ojciec notorycznie na nie narzekał, gdy byłem dzieckiem i nastolatkiem. Pytania „dlaczego” często objawiają słabość tych, którzy je otrzymują. Bo bardzo często na pytanie „dlaczego” – pytany musiałby odpowiedzieć: nie wiem. Albo: przypuszczam, wydaje mi się. Jeśli pytany jest np. nauczycielem, to klops, bo jak powiedzieć uczniowi – nie wiem? Podobnie w przypadku kierownika, dyrektora, lekarza wobec pacjenta. Okazuje się, że najprostsze pytanie sprawia największe trudności, a zadając je można się nieźle narazić. Pytanie „dlaczego” jest swoistym testem klasy człowieka.
Podsumowując więc temat – po latach wiem, że to zdjęcie świetnie oddaje walkę dzieci o życie i zdrowie na oddziale kardiologii. Zrobiłem wtedy wiele zdjęć – noworodki w inkubatorach, dzieci w łóżeczkach, dzieci doglądane przez pielęgniarkę, dzieci podczas lekarskiego obchodu, dzieci z matkami, które mieszkały w szpitalu, dzieci z bliznami na klatce piersiowej po operacji. Żadne z tamtych zdjęć nie oddaje tematu tak dobrze, jak właśnie ta fotografia. Dlaczego więc prowadzący rzucił tak dziwną i niezrozumiałą opinię? Przecież był to niezłym fotoreporter.em Jedyny powód, jaki mi przychodzi do głowy – został zaskoczony własnymi emocjami i stojąc przed grupą adeptów fotografii – nie wiedział, co z emocjami zrobić. Uciekł, zaprzeczył.
Wynika z tego dalsza obserwacja – czasem nauczyciele po prostu się mylą, mówią wbrew uczniom, z różnych powodów. To blokuje rozwój, bo uczeń idzie błędną drogą, traci czas i swoje siły, których zapas jest ograniczony. Bądźcie czujni i wrażliwi na wewnętrzne poczucie – że „coś się tu nie zgadza”. Czasem większość ludzi wokół będzie twierdzić coś, co Wam wydaje się dziwne, niespójne. Poszukujcie powodów Waszego wahania, zastanowienia. To poszukiwanie otworzy przez Wami nowe światy.