– Chciałbym kupić słuchawki. Czy mogę tych posłuchać?
– Niestety nie, są zapakowane.
– Nie możemy rozpakować?
– Nie, ponieważ później nikt ich nie kupi.
– Ale jak mam kupić słuchawki, które nie wiem jak grają? A może mógłbym przetestować w domu i ewentualnie wymienić?
– Niestety, nie wymieniamy sprzętu zapakowanego w jednorazowe opakowania.
– Czy w takim razie mógłbym porozmawiać z kierownikiem?
– Ale dlaczego?
– Bo pan nie może mi pomóc. Może on będzie mógł.
Przychodzi kierownik (kierowniczka).
– O co chodzi?
– Chciałbym posłuchać słuchawek, które chcę kupić, ale podobno nie można. Kupiłem już jedną parę i właśnie przyszedłem wymienić.
– Zgadza się, nie możemy naruszyć opakowania, ponieważ ulegnie zniszczeniu.
– To jak mam wybrać słuchawki?
– Kolega ze stanowiska panu pomoże.
– Ale jak? Opowie mi?
– A jakie słuchawki przedtem pan kupił?
– O te, tutaj.
– A… proszę pana, takie małe słuchawki to wiadomo, że nie brzmią dobrze. Trzeba wziąć nauszne.
– Proszę pani, miałem kiedyś takie małe słuchawki, brzmiały świetnie.
– A jakie to były?
– Philipsa, ale to było dawno temu, może z piętnaście lat.
– Musi pan kupić duże.
– Ale które?
– Kolega panu doradzi.
– Proszę panią, czy pani kupiłaby meble przez telefon, nie widząc ich?
– To nie jest to samo.
– Nie? A jak kupić słuchawki nie słysząc ich? W dodatku nie będę mógł ich wymienić.
– Niestety, nie mogę panu pomóc.
– To może mógłbym porozmawiać z pani kierownikiem?
– Ale to ja jestem kierownikiem.
– Ale pani nie może mi pomóc, może ktoś wyższy będzie mógł?
– Kierownika nie ma w tym momencie.
– Czy to jest standardowa odpowiedź, której udzielacie? Proszę się nie przejmować, przecież to nie pani wina, to nie pani ustala reguły. Może jest ktoś inny, z kim mógłbym porozmawiać?
Ile jeszcze muszę się nagadać….?! Wreszcie idzie do telefonu. Nie popuszczam. Kierwnik się znajduje. Przychodzi. Czas skończyć tę zabawę w ciuciubabkę. Pytam go:
– Proszę pana, czy kupiłby pan meble przez telefon?
– Proszę pana, takie mamy zasady…
– Niech mi pan odpowie na to pytanie – kupiłby pan meble przez telefon, nie widząc ich?
Chwila wahania.
– …. tak.
– Dziękuję, nie mam więcej pytań.
– Ale pan nie rozumie…
– Proszę pana, szkoda czasu. Do widzenia.
Nie przytoczyłem nawet połowy z całej kłótni. Czas na wniosek:
Niektórzy z nas zaczynają rozumieć, że jakość towaru oraz obsługi ma niewielkie szanse iść w parze z niskimi cenami. Tam, gdzie tanio, tam kiepsko, niedbale, i w dodatku wmawiają, że jesteś wielbłądem. Jeśli w Media Markt, Saturnie, Realu, Praktikerze i tak dalej, nie mówiąc już o Tesco, uda ci się kupić coś sensownego, co się zaraz nie zepsuje, to masz szczęście. Jeśli wszystkie ceny w kasie będą tymi samymi, które widziałeś na półkach – masz szczęście. Jeśli go nie będziesz miał, to… albo położysz uszy po sobie, albo wejdziesz na drogę poszukiwania kierowników, wysłuchiwania idiotycznych wykrętów, uzasadnień i dowodów, że i tak to ty źle myślisz.
Ja do Saturna nie zaglądnę szybko, choć mam go po drodze.