Kazanie

Słucham kazania na temat modlitwy. Minęło dwadzieścia minut, a ciągle słyszę przykłady złych modlitw – jak inni chrześcijanie źle się modlą.

Mówca przyjął strategię definiowania przez negację, przeciwieństwo. Słucham więc na razie o różnych złych modlitwach. Można się zdołować. Ewentualnie na odwrót – można pomyśleć, że sami modlimy się lepiej niż inni. Ale ta druga możliwość jest szyta zbyt grubymi nićmi, po prostu mało prawdopodobne, żebym akurat ja był jakiś lepszy od innych. Ale jestem przekonany, że mówca też nie twierdzi, że jest lepszy od innych. Z trzeciej jednak strony – to co mówi, bez wątpienia prowadzi do takiego wniosku, że jesteśmy lepsi, on i ja. Nieumiejętność wyrażania się czy ukryte w podświadomości poczucie wyższości?

Mówca kreuje świat, tworzy teorie, wskazuje problemy i je rozwiązuje, przeżywa radości, smutki, dramaty, maluje obrazy, przeprowadza historie, a jednak – to wszystko może powodować np. wzruszenie ramion słuchaczy, bo nie odbierają tego, nie rozumieją, nie czują tego, co on mówi. To jest problem kazań – siłą rzeczy muszą uogólniać, będąc skierowane do słuchaczy jako przekazy jednokierunkowe. Mówca może łatwo oderwać się od rzeczywistości. 

Wyjściem z sytuacji jest odnoszenie się do tego, co wzięte z życia. Kiedy opowiadamy historię, która się zdarzyła, trudno się pomylić. Pomylić się można, gdy zaczyna się tworzyć interpretacje tego, co się zdarzyło, a pomylić się całkiem już łatwo, gdy zaczynamy oceniać to, co się zdarzyło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *