Spadł śnieg

I utrzymuje się już trzeci dzień! Cud prawdziwy! Nawet skrzypi pod stopami, ale lekko, nie tak, jak przy większych mrozach. Za to trzeszczą zamarznięte kałuże, cienkie tafelki pokrywające kostkę brukową, gdzieniegdzie pod drzewami, w cieniu, gdzie rzadko zagląda zimowe, i tak liche słońce.

Ale słońce nie takie liche nawet. Przejaśnia się, konary, pnie, gałęzie drzew dostają od promieni kontrastu, zwłaszcza, że jeszcze przyprószone śniegiem.

Śnieg zasługuje na uwagę, jest hitem, przyćmiewając dyskusje nad nowym facebookiem oraz nad sposobem prowadzenia kazań ewangelicznych. Śnieg może być też modlitwą, o której opowiadał mówca, jakiego poprzednio wspominałem. Skoro sam przyznał, że modlitwa nie wymaga słów, tylko uczucia serca, to właśnie to uczucie towarzyszące stąpaniu po lekko zmrożonym śniegu może być chyba modlitwą?

Nie zapytam mówcy, nie tylko dlatego, że już odjechał i może gdzieś daleko znów mówi kazanie o modlitwie. Nie zapytam, bo czuję, że nie zrozumiałby mojego pytania, a na jego sprecyzowanie nie miałbym czasu. Bo mówca przerywa po dwóch zdaniach, które od kogoś usłyszał i przejmuje inicjatywę. Mówca również w rozmowie ma zwyczaj budowania zdań wielokrotnie złożonych i prowadzenia wątku, który nie kończy się po minucie, co sprawia, że i jego rozmowy stają się wykładem, kazaniem.

Mówca i w rozmowie czasem zadaje pytanie, które jednak ma skierować rozmowę na jego tory myślenia, czyli jest pytaniem retorycznym. Mówca to głosiciel prawdy, którą ma sformułowaną. Wszystko jest wyjaśnione, nie ma miejsca, potrzeby, na prawdziwe pytania i wątpliwości, a zresztą wątpliwości uważa za niebezpieczne.

Mówca przyzwyczaił się do mówienia, a słuchanie wywołuje u niego zakłopotanie i niepewność, bo musiałby wejść w sposób myślenia rozmówcy, który często jest inny, niż jego. A on nie wie, co z tym zrobić, bo sądzi, że mówca powinien mieć gotową odpowiedź na każde pytania, że okazanie wahania, zastanowienia, jest słabością, a przyznanie – nie wiem – to porażka.

Ale śnieg! Miał być śnieg przecież, tak, jak w tytule. Wyglądam za okno – jest! W nocnym świetle ulicznych lamp, bieli się. Dumny. Może sobie na to pozwolić. Nie tak, jak człowiek, który rozsądniej, żeby był w tej kwestii ostrożny…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *