Informatyk na wakacjach

Jestem na zgrupowaniu chóru, w niewielkiej miejscowości podgórskiej. Pensjonat bardzo przytulny, oprócz pokoi gościnnych są sale konferencyjne, sauna, boisko, plac zabaw, drewniana chatka z kominkiem i plaża nad rzeczką. Ponieważ jednak sporo osób wyrwało się prawie na siłę ze swojej zawodowej codzienności, co chwila ktoś potrzebuje dostępu do internetu.

A internet tu kapryśny jest jakiś. Pierwszego dnia cieszyliśmy się nim, drugiego był tylko rano, po czym przestał być. Dyżurny informatyk powinien być na telefon, lecz czy to z powodu wakacji, czy natłoku innych zleceń, wszystko jedno, dość, że w ciągu tych kilku minut, na które tu wpadł, nie skłonił internetu do pozostania. A nikt z nas nie skłonił do pozostania informatyka (dyżurnego, na telefon).

W następne więc kolejności my, goście, skłoniliśmy właściciela placówki, do wydania nam klucza od drzwi serwerowni. Towarzyszył mi Rysiek z Poznania, informatyk, jak szybko się zorientowałem po jego sposobie mówienia oraz niegasnącej chęci załatwienia sprawy raz a definitywnie.

Dostaliśmy się do szafy, szumiącej wentylatorami, jak to w przyzwoitej serwerowni bywa. Lecz odkryliśmy tam całkiem nieprzyzwoity kłąb drucików, połączonych sposobami jeszcze mniej przyzwoitymi (nie odpowiadam za wasze skojarzenia). Postanowiliśmy nie patrzeć na nieprzyzwoitości i działać w szlachetności serca. Jak? Omijając część urządzeń, łącząc wszystko jednym kablem tak, by strumień bitów pomknął prosto do naszych pokojów. Zastanawialiśmy się, co na to powie właściciel, a tym bardziej dyżurny, lecz ciągle nieobecny informatyk, który przecież prędzej czy później trafi na nasze dzieło. „Raz kozicy śmierć” powiedzieliśmy sobie, „kozicy”, bo jesteśmy prawie w górach.

– Wiesz, dlaczego tak mało jest dobrych informatyków? – zapytał mnie przy robocie Rysiek. Patrzył na mnie z wysoka, bo jest wysoki.
– Oczywiście, że nie – odparłem i popatrzyłem na niego, zadzierając głowę.
– Bo dobry informatyk wiesza się razem z programem.

Jak na razie internet działa, a my cieszymy się życiem. Ale i tak wcale nie uważamy się za dobrych informatyków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *