Na naszym statku chodzę od burty do burty i wyglądam. Na wschodzie mieszanina niebieskiego i białych połaci chmur, właśnie odsłoniła je ustępująca, czarna, wielka chmura. Na zachodniej burcie bielą się kamienie cmentarnego muru, daleko, ich widok przenika przez gąszcz ogrodowego gałęziostwa. Oświetlił je promień słońca, który wychylił się spoza ustępującej czarnej chmury. Wracam za wchód – czarna chmura znika powoli za horyzontem. Ale ale, horyzontu stąd nie widać, bo zasłaniają go nadbudówki innych statków obok, oraz drzewa. Powinienem więc napisać, że chmura znika za nadbudówkami statków, widzianych na wschodniej burcie.
W zasadzie wolałbym, żeby statek był ułożony inaczej. Mianowicie – tam, gdzie jest zachodnia burta, bardziej mi pasuje dziób. Wtedy stojąc przy oknie, na mostku, mam wrażenie, że przede mną rozciąga się dwieście metrów dość sporego tankowca. Ze zbiorników przede mną wyrosły już rośliny, tak długo płyniemy. Biały mur na końcu to spotykające się burty, lewa i prawa, właśnie na dziobie. Zaś wschodnia burta przypomina mi rufę, jest za nią skarpa, a na dole droga przecina ją w poprzek, zupełnie jak na rufie.
Dość mocno wieje dzisiaj, tak z pięć stopni w skali Beauforta. Wiatr przepędza chmury, i w ślad za tą wielką i czarną, która właśnie odchodzi, a zostawiła przez chwilę trochę niebieskiego, nachodzi kolejna ponura, siwa. Pomiędzy nimi przeciska się od czasu do czasu słońce. Dokładnie tego nie widzę, ale spodziewam się, że wygląda to tak, jakby gdzieś z wysokiej rampy świecił wielki teatralny spot, i omiatał okolicę.
Okolicę, która pokryta jest falami, na których kolebią się statki. Gdyby tak znaleźć się w odpowiednim miejscu i właśnie tym a nie innym momencie, to słoneczny spot rozegrałby tam małe widowisko, z dramaturgią według własnego pomysłu, niepowtarzalne. Może by tak wybrać się szalupą? Nad mostkiem przechodzi kolejny zestaw chmur, tym razem jak zestaw bagietek ułożonych skośnie na półce w markecie. Dziś morze żyje, i choć w kokpicie ciepło i tylko szum dociera, to na zewnątrz dzieje się dziś tajemnica.