Szukam…

Scenerii, porównania… Samotnego drzewa w upalne popołudnie, śniegu po pas pod szczytem pagórka. Jak ta zawieja śnieżna w gęstwinie małych świerków tam, gdzie według mapy miały spotkać się szlaki. Wyciągniętego z plecaka papieru w kratkę i listu pisanego w rozmazaniach topniejących płatków. Zagubienia w gęstwinie bloków. Odłączenia z wyboru. Spokoju niespełnienia. Szczęścia nie mojej radości. Zalet pożegnania. Frajdy dystansu. Czego sam chciałem, co mnie chwilowo przerasta, dla czego milczę.

Proszę, pomóżcie, choć sam nie wiem w czym i jak. Więc choć rzućcie okiem na trzy, cztery sekundy, poważnie i spokojnie, na tę bezradność, faktyczną, udawaną czy wyimaginowaną, nie siląc się na zrozumienie, to wszystko.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *