Dręczy mnie obawa, że posiadam klucz do jego duszy, i mógłbym bez zbytniego wysiłku, ba – nawet przez nieuwagę – do niej sięgnąć, dotknąć, rozchwiać, zniszczyć… Doprowadzić jego emocje, tak podobne do moich, do szaleńczego rezonansu, bo on jeszcze bezbronny, nie zaprawiony w boju z nimi… Pozostaje nadzieja w dziecięcych mechanizmach obronnych, i w tym, że Opatrzność obroni dziecko przed jego własnym ojcem…