Niespodziewanie dzień stał się dość pusty. Na szczęście, bo ciągnę ostatkiem sił. Powinienem spać lub przynajmniej – nie myśleć o niczym. Ale myślę – o zaległych pracach, o pomysłach niezrealizowanych, o mailach, w których czekają nowe, ciekawe zadania, za które może ktoś nawet by mi zapłacił.
O pomysłach – jak te dwa filmy, jeden o wiejskim popołudniu na Glinicy, i drugi, "Narciarz", w sumie też o Glinicy, bo tam, czyli tuż obok mojej mieściny, wyrasta w zimie prawdziwe miasteczko narciarskie, z wypożyczalnią sprzętu, barem, obsługą pilnującą samochodów na parkingu, wyciągiem narciarskim, armatkami śniegowymi… I muzyką disco, graną przez megafony przez cały dzień, jak i po zmroku, gdy stok oświetlają wysokie lampy.
Glinica 1
Filmy pewnie nie powstaną, i nawet się z tym jakoś godzę, że pozostaną takimi "ćwiczeniami myślowymi", bo w czasem układam sobie w głowie ich scenariusze.
Powinienem spać. Lecz na razie – zmywam naczynia, nikt mi nie przeszkadza, bo żona robi to, co lubi i w sumie na czym nawet zarabia – czyli tłumaczy. Czasem westchnie, bo już od godziny nie można znaleźć polskiego odpowiednika dla "accesiuni naturale și artificiale". To coś w odniesieniu do nieruchomości. Ja nie mam pojęcia.
Płyn do mycia naczyń trzeba uzupełnić. Baniaczek pięciolitrowy jest w schowku pod schodami. Tam się przelewa do małej buteleczki, którą potem się stawia na zlewozmywaku. Zmywanie stanęło mi na patelni, zaraz idę kontynuować.
Glinica 2
Glinica siedzi w mojej głowie. Między innymi. W obydwu filmach kluczową rolę pełniłaby muzyka. To do niej powstawałby obraz, nie odwrotnie. Muzyka już jest nagrana. Wszystko jest, tylko usiąść i zrobić. Ale to się nie zdarzy.
Dzwonili, że chcą zdjęcie do kalendarza. Tylko jedno. Jedno wybrać trudniej niż dwanaście. W komputerze czekają maile o nowych pracach, jeszcze ich nie czytałem. Bo dziś powiało lekko za oknem, i na deszcz pomarańczowych liści patrzyliśmy z Beniaminem. I na wiewiórkę. Tak trzeba, długo do tego dochodziłem.
Efekt odstawienia, czyli pieczenie całego ciała, odrętwienie, niepokój, który mija, kiedy zabieram się do pracy. Dziś wiem, że trzeba to znieść, tak ma być, ma boleć, palić, drażnić… To znaczy, że wszystko w porządku. I że przejdzie, z czasem.
Glinica 3