– Piotrek! – to głos w słuchawce.
– …no? – mój jest zmęczony.
– Co z tobą? Byłem na Twoim blogu – to Wiesiek. Wiesiek umie podłechtać.
– No no, proszę… A czemuż to zawdzięczam…?
– Aaa, zobaczyć co tam biadolisz.
– Acha… No i jak wrażenia?
– Biadolisz! Biadolisz na potęgę.
– Wiesiek, ciekawe jak sam być stękał.
– No może bym i stękał, a może nie dałbym sobie powodu.
– Ach tak? Wiesiu specjalista.
– Spotkałem twoją na mieście. Dałeś popalić!
– Eee…
– Powiedz, byłeś w Krakowie wczoraj?
– No byłem…
– A kto prowadził samochód?
– Wiesiek, wiesz, że dla mnie prowadzenie to jak… To tyle co nic. Odżywam przy tym.
– No właśnie widzę. A powiedz, byłeś w robocie?
– No a gdzie miałbym być. Musiałem i tak zawieść zwolnienie.
– No tak, alibi nie do podważenia. Nie ma innego sposobu jak zawieźć osobiście!
– Słuchaj, wiesz, że jak coś się wokół dzieje, to od razu lepiej się czuję…
– Wiem doskonale. Ale wiem, jak potem zd… no dobrze: dogorywasz.
– Wiesiek, albo coś robię, albo nic. Jak się położę, to już nie wstanę.
– Masz teorie rodem z domu spokojnej starości, w którym pracuje twoja. Chłopie, ale ty upadłeś na głowę, a nie połamało ci nogi!
– Dziękuję. Już sam nie wiem, co lepsze.
– No i jak cię znam, to w robocie zagrałeś twardziela, i teraz myślą, że z tobą to w zasadzie już od dawna jest ok.
– No wiesz, wesoły byłem… ucieszyłem się…
– I przyznaj się. Dali ci robotę? Dali? Uffff, co tam dali, sam się o nią prosiłeś!
– Wiesiek… naprawdę jestem teraz zmęczony…
– No i jak z tą robotą?
– … no wiesz, na razie muszę jechać jutro, bo jak nie, to odwołają spektakl…
– … … … człowieku, ty się nigdy nie nauczysz…
– …
– … hm… A co twoja na to?
– Wiesiek… błagam…
– No dobra. Mam nadzieję, że przynajmniej do tego nie dorobiłeś teorii…
– Słucham?
– No, jak do tego… no… złamania czachy i krwiaka… w dziedzinie materii… He he he. Człowieku… Czy naprawdę uważasz, że to było zapisane w gwiazdach? A może przewidziane przez kwantową teorię? No, chętnie dalej poczytam, jak to ratowanie dźwiękowe spektakli, w stanie zawrotów głowy, falujących szumów w uszach i kłóć w potylicy na przemian ze skroniami, mieści się w ramach ogólnej teorii zbawienia ludzkości [śmiech].
– Wiesiu, wiesz, że zawsze doceniam twoje uwagi. Przyznam, że wyrażone są w sposób bardzo konkretny, nie pozostawiający wątpliwości. To ważne w stopniu nieocenionym. Oraz w sposób niedostrzegalny, bezbolesny a nawet zabawny potrafisz nie zostawić na człowieku suchej nitki.
– Dziękuję! Wiedziałem, że to docenisz. No a teraz trzymaj się! Życzę ci wszystkiego super. Wiesz, będzie dobrze.
– Tak będzie. Ty też uważaj, z tego co słyszę, jesteś właśnie na przejściu dla pieszych na najbardziej ruchliwym skrzyżowanku naszego miasteczka, na wprost posterunku policji, trzymasz słuchawkę przy uchu, a od początku rozmowy słyszałem przy tobie ze cztery piski opon, pięć trąbnięć, oraz, o ile się nie mylę, przekleństwa jakiegoś staruszka, że ludzie z komórkami nigdy nie nauczą się chodzić.
– Bestia! Będziesz się śmiał jeszcze w t… Sorry! Muszę kończyć!
Zastanawiam się – ciągle i nadaremno. Przecież jestem chory, prawda? A to znaczy, że mogę spać lub robić cokolwiek, co nie sprzyja odbieraniu telefonów. A mimo to odbieram…