– Przeczytałem, co nagryzmoliłeś na blogu.
– O…
–…i mam jedno pytanie…
–…słucham…
–…nie słuchasz, udajesz, że słuchasz…
– …bo się spieszę.
Szarpałem się z zamkiem auta, próbując się nie szarpać. Auto nie jest nowe, w zasadzie jest stare, mogłoby uczestniczyć w imprezach takich, jakich reklamę widziałem w sobotę we wsi koło Dobczyc: „wstęp od dwudziestu jeden lat”. Szarpałem się, bo zamek czasem się przycina, a próbowałem się nie szarpać, bo szarpanie może pogorszyć sytuację. A wtedy moje spóźnienie z pewnością się powiększy i na samą myśl o tym zaczynam szarpać mocniej i koło się zamyka. W takiej chwili naszedł mnie Wiesiek i oczywiście on gada swoje, a ja próbuję robić swoje.
– No więc powiedz mi kochanieńki skąd wiesz, że to jest oddech lata? Tylko nie ściemniaj, że to jest po prostu oddech lata taki, jak latem, no wiesz o co mi chodzi, pod koniec czerwca albo w lipcu. Z tego, kochanieńki, już niewiele zostało, nic nie zostało powiedziałbym. Ale tobie ciągle w głowie oddech lata, choć nic już nie pachnie tak, jak prawdziwym latem. To, że jeszcze kalendarz mamy letni, to o niczym nie świadczy. Nic też dziwnego, że tak lekko wieje, będzie jeszcze wiało, oj będzie. A tobie się w głowie roi, wydaje ci się, to się nazywa, mówiąc psychologicznie, projekcja. Ja wiem, że chciałbyś, że ci się marzy, nie możesz się pogodzić, to widać aż nazbyt wyraźnie. No chyba nie myślisz, że tego nie widać. Widać widać. Ale, kochanieńki, taka jest kolej rzeczy, trzeba ją przyjąć spokojnie. Lata, takiego jak było, już nie będzie.
Wiesiek pewnie idzie do pracy. Ja też. Szczęście, że nie jest nam po drodze. Kiedy zamek puści, będę mógł wsiąść, odjechać i uwolnić się od Wieśka. Krytyk artystyczny się znalazł. W końcu odkrywam, że mogę włożyć klucz do zamka po stronie pasażera, tamten się łatwiej otwiera. Obchodzę samochód w koło a Wiesiek dalej terkocze. Zanim wsiądę odwracam głowę i podnoszę w stronę słońca. Słońce za szybą auta już nie jest takie samo.
– No i powiedz, powiedz, dlaczego twierdzisz, że to ciągle oddech lata?
– Bo jest ciepły, głupcze.
Wsiadam i odjeżdżam.