Dziś jedenasta rocznica naszego ślubu. Kupowaliśmy prezent ślubny dla kuzynów. Beniamin był dla nas łaskawy, albo po prostu lubi hałas, natłok świateł, kształtów i kolorów, ponieważ spokojnie przespał wszystkie wizyty w hipermarketach. Na chwilę przebudzony, przebiegał wzrokiem po półkach, gdy stawałem na drodze jego wzroku, nie widział mnie.
Mam wrażenie, że uczymy się Beniamina, a on się uczy nas, jakbyśmy byli obcymi sobie ludźmi. Próbuję odnaleźć choć cienką nić łączącą mnie z nim. A może raczej próbuję na razie ją zawiązać. Jakbyśmy wołali do siebie przez grubą ścianę, często dramatycznie, gdy np. nagle, z krzykiem, bezradnie rozrzuca ręce i ze strachem w oczach nie może złapać oddechu.
Czasem wydaje się, że można powtórzyć jakieś jego przytrzymanie, kołysanie, które go uspokoi. Później powtórzyć jeszcze raz, dwa razy, aż wreszcie jakimś sposobem do niego dotrze, że to oznacza: bezpieczeństwo.
Dziś rano, gdy leżał, podałem mu palec i pociągnąłem. Odwrócił się z pleców na brzuch, zorientował się, że trzeba pociągnąć nogi wraz z tułowiem. Przy odwracaniu go jest jeden moment przełomowy, moment równowagi, po przejściu którego ciężar ciała sam pociągnie dziecko dalej. Ten moment jest kluczowy i decydujący, wyczucie go jest najważniejsze. Widziałem, jak Beni "zaczyna rozumieć, co jest grane", jak łapie ten moment i "orientuje się", co to znaczy ciężar ciała i próbuje z nim walczyć. Widzę to jak na dłoni, choć dzieciak sam nie rozumie i nie wie, co robi.
To jest fascynujące. Gdzieś w człowieku zapisany jest mechanizm popychający go do przodu, nawet wtedy, kiedy nie istnieje jeszcze świadomość. Jest coś takiego, jak nauka bez udziału świadomości, to oczywiste. "Nawet nie wiesz, że to umiesz". Albo jak powiedział Mistrz z Akademii Pana Kleksa: "ja po prostu pootwieram Wam głowy i ponalewam oleju". "Człowiek więcej wie niż rozumie".
Patrzę na pierwsze wysiłki małego i nie mogę powstrzymać się od uogólnień. Wyczucie "punktu przegięcia", "odpowiedniego momentu", "momentu kluczowego" – jest jedną z najważniejszych kwestii w życiu. Wiąże się to ze zrozumieniem sedna problemów, a tym samym – z umiejętnością ich rozwiązywania. Te momenty często są najbardziej stresujące – patrzę na strach w oczach, gdy przewraca się znów na plecy. Ale wkrótce się z tym obędzie, a stres pójdzie w zapomnienie.