Ogród kończy się murem

Ze zbioru Teksty znalezione

Ogród kończy się murem. Należy on do cmentarza. Wzdłuż muru, po drugiej stronie, ciągnie się alejka cmentarna. Prowadzi od cmentarnej bramy do starej części, gdzie najwięcej grobów. Powracający z odwiedzin zmarłych żywi idą wzdłuż kamiennej ściany i kiedy któryś z nich trzyma w ręku wypalony znicz albo zwiędły wieniec, ma ochotę przerzucić go na ogród. Dlatego wśród zeszłorocznej trawy i bezlistnych krzewów wschodzą szklane i plastikowe naczynia, puste i przydymione. Są też strzępy papieru, gazet i innych, trudnych do rozpoznania, pozostałości. Pomyślałem, że skoro już tu zaszedłem, to przynajmniej zbiorę śmieci na jedno miejsce, zwłaszcza, że wkrótce wzejdzie trawa.

Po roztopach zdążyło obeschnąć. Wziąłem pierwszy papier, jaki dostrzegłem niedaleko siebie; dość jasny i lekko tylko zmięty. Było na nim odręczne pismo złożone równymi rzędami, oddalonymi od siebie z widoczną równowagą. Zapisany ciąg liter jakby rozmawiał z wijącym się między nimi pasem wolnej przestrzeni…

Sens bycia jednego człowieka z drugim z człowiekiem… wtedy, gdy oboje tego chcą, a żadne z nich nie musi. Dlatego boję się, że gdybym tak bardzo chciał Cię zatrzymać, to zrobiłbym coś o wiele gorszego, niż pozwolić Ci odejść…

Odejść, przyjść. Przyjść, odejść. Nie ma przymusu bycia z drugim człowiekiem, gdy potrafimy żyć sami. Ale skoro potrafimy żyć sami, to po co drugi człowiek?
No to jak?

Głupie są opowieści o szalonej miłości, w której ktoś nie może żyć bez kogoś. Przecież to jest uzależnienie. Miłość nie jest uzależnieniem, przeciwnie, zupełną wolnością.

Odkąd przestałaś mi odpowiadać nie wiem, co u Ciebie. Ale udało mi się odnaleźć Twoją uśmiechniętą twarz gdzieś na Facebooku. To zdjęcie, sprzed jedenastu godzin, mnie uspokaja. Żyjemy z kimś nie po to, żeby go mieć, tylko żeby był choć trochę szczęśliwszy. Nawet, jeśli to oznacza, że nie żyjemy z nim…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *