Trzy dni temu, na ciuchach, kupiłem całkiem zgrabne spodnie. Lubię chodzić na ciuchy, patrzę, jak ludzie, głównie kobiety, przebierają żwawo i sprawnie wśród mnóstwa wiszących spodni, koszul. Ich radość mi się udziela, nic dziwnego, pięć złotych za sztukę pozwala oddać się beztroskiemu kupowaniu. Niektóre kobiety szukają z ciekawym zamyśleniem, inne – stanowczo, jeszcze inne – jakby ze złością. Może nie ze złością, ale jest w nich takie ostre zdecydowanie – w ich ruchach i kolejnych spojrzeniach na kolejne partie ciuchów. Kolejne wieszaki błyskawicznie przemykają między ich palcami. Po prostu – mistrzynie.
Spodnie przymierzałem na szybko. Gdzieś była przymierzalnia, drugie drzwi po prawej, ale nie miały klucza, gdy tam zaglądnąłem, zdziwiła się przymierzająca tam kobieta, ja zresztą też. Jako więc, że przymierzalnia zajęta, i że bez klucza, postanowiłem przymierzyć w kącie sali, między wieszakami.
Zauważyłem dopiero w domu, i to już po wypraniu, że coś jest inaczej. Miałem problem zapiąć guzik i zasunąć zamek rozporka. Zwykle robi się to automatycznie, ale tym razem automatycznie się nie udało. Dochodząc, co jest grane, zauważyłem, że muszę to zrobić lewą ręką, a chyba zawsze używałem prawej. Zacząłem podejrzewać, że za pięć złotych kupiłem damskie spodnie, co oczywiście mogę sobie wybaczyć, bo za pięć złotych. Zwłaszcza, że ekspedientka w sklepie, na moje pytanie, gdzie są damskie a gdzie męskie, odpowiedziała: są razem.
W sumie – spodnie są zgrabne i wygodne, może odrobinę za krótkie, jak twierdzi moja żona, ale są, za pięć złotych, i nie zdradzają się niczym, że są damskie, z wyjątkiem tego rozporka. Mam więc nadzieję, że przechodnie na ulicy, koledzy i koleżanki w pracy, nie przyglądają się badawczo tej części mojego tułowia, w zwłaszcza – nie próbują sobie wyobrazić, którą dłonią mieliby przy niej majstrować (będąc na moim miejscu oczywiście). Przyjaciółmi się nie martwię, oni z pewnością mogą mi to wybaczyć.
Tak więc wszystko jest dobrze, tylko idąc do toalety ciągle przypominam sobie, siłą rzeczy, tę drobną różnicę w moim schemacie dnia. I za każdym razem zastanawiam się, skąd bierze się ta różnica, że kobiety robią to lewą ręką. Że, po prostu, są inne…? I rzeczywiście jest im tak wygodniej? Może tak je zmuszono, przez lata i przez wychowanie. Zaczyna mi tu pachnieć gorącym ostatnio tematem gender. Przypominam sobie też biblijny zakaz, by mężczyzna nie nosił stroju kobiecego i na odwrót. Teraz rozumiem – po pierwsze: jest to po prostu niepraktyczne.