Już dzisiaj spodziewam się powrotu mojej pani, i jednocześnie przybycia tej trzeciej – całkiem nowej w naszym domu. Kiedy podczas dnia myślałem o tym wydarzeniu, to przychodziły mi do głowy różne porównania, skojarzenia. Miałem nadzieję, że zatrzymam je w pamięci, żeby je Wam opisać. Ale teraz – nic…. zresztą o tej porze próbuję jeszcze w domu poukładać i uporządkować co się da, przygotować do sprzątania odkurzaczem, które planuję rano.
Nie będzie tak łatwo umieścić jeszcze jednego człowieka w naszym małym mieszkaniu, w którym największym pomieszczeniem jest… kuchnia 😉 Tak jakoś wypadło, zresztą dla mnie nic dziwnego – od dzieciństwa dzienne życie toczyło się w kuchni. To w kuchni, prawie trzydzieści lat temu, podczas dnia, szumiały ziemniaki, gotowane przez babcię na kaflowym piecu. Babcia była w domu od zawsze… W ogóle 'nasz’ dom to oddzielna opowieść. Może na kiedy indziej…
Przekonywałem babcię, że będzie jej dane zobaczyć prawnuka, i udało się tego dotrzymać. Ona, dzisiaj, już w niewielkim stopniu przypomina tę aktywną, trzymającą w porządku i karmiącą trzyrodzinny dom osobę… Ale najfajniejsze jest to, że można z nią ciągle pożartować, choć miejsca, daty i osoby zacierają się w jej świadomości.
Idę jeszcze coś zrobić, zanim owinę się kołdrą… Jutro to już dziś, to już dziś się zdarzy – przekroczy próg, choć jeszcze nieświadoma, nierozpoznająca… Zostanie otoczona tą aurą, tym zapachem, którego nigdy nie będzie czuć, tak, jak nie czuje się zapachu własnego rodzinnego domu. Przynajmniej ja nigdy nie czułem, za to pamiętam zapachy wielu domów. Ona będzie otoczona wszystkim, co trwa tutaj od lat. Muzyką, ciszą, hałasem przejeżdżających samochodów, szczekaniem psów, bakteriami i pyłkami, sposobem wysławiania, myślenia, radościami, lękami, kompleksami, zwycięstwami. Przesiąknie.
Często ostatnio myślę, że przeznaczeniem człowieka jest przejść pewną drogę… Jednym z jej etapów jest udział w stworzeniu istoty. To część, którą Bóg dał człowiekowi – na podobieństwo swoje. Stworzenie czegoś, co nie będzie ślepo posłuszne, ale niezależne, nieprzewidywalne, i co zarazem sprowadzi kłopoty i troski, podobnie jak my ludzie przysparzamy ciągle trosk Bogu. Dzieci – tak coraz mniej popularny, choć stary jak świat, a przez to nieoryginalny i wydający się nieciekawym – element ludzkiego życia. O wiele ciekawszym może wydawać się pięcie po szczeblach służbowej, finansowej kariery, niż właśnie – kariera spokojnego człowieka, który jak miliony innych, codziennie i bez rozgłosu, pracuje nad nowym istnieniem. Ale czy to ostatnie może równać się ze stworzeniem programu komputerowego, namalowaniem obrazu, który zyska sławę, albo wspięciem firmy na wyżyny sukcesu? Jeszcze nie wiem… Na razie wydaje mi się, że nie…
Kończę – już naprawdę…