Przygotowując śniadanie w kuchni wpadł mi w oko wyraz "olej". W myśli dorzuciłem szybko "na płótnie", zanim oczy przeczytały dalej: "kujawski". Odbieram to bardzo pozytywnie, lektura o malarstwie daje efekty.
Od dwóch dni nie byłem w domu (praca), więc teraz zapoznaję się z najnowszymi osiągnięciami dzieci. Beniamin potrafi już chodzić po całym mieszkaniu trzymając się mebli i ścian. Łapie też małe krzesełko i używa jako chodzika, zawracając go w lewo i w prawo zależnie od własnego życzenia.
Sara robi wszystko, by jej ubieranie się trwało godzinę.
Upominana, prosi mnie w końcu o pomoc: chodź tatuś, ty jesteś dobry w
rajstopkach. Kiedy wspólnie je naciągamy zauważam, że wydłużyły jej się uda i łydki. W ciągu dwóch dni…?
W samochodzie słucham płyty TGD "PS". Jest w niej taki power, że muzyka przejmuje kontrolę nad moim oddechem i ruchami ciała, a krew uderza mi do głowy. Mam jedno zastrzeżenie – oni chyba na koncercie grają z metronomem w słuchawkach, bo rytmy często są zbyt mechaniczne, nienaturalnie powstrzymywane. Albo materiał został tak obrobiony w studiu. Po prostu słyszę jak muzyk czeka na metronom, a nie słucha metronomu, który ma w sercu.
Wracając do dzieci – patrzę na nie zauroczony i mówię: Ioana, to niemożliwe, żeby takie geny miały się marnować. Ale ona: "następnym razem może się to dla mnie źle skończyć; a ty i tak mało mi pomagasz, albo jesteś albo chory, albo w pracy, albo w szkole".
A tak poza tym – rzeczywiście, jestem chory, znowu boli gardło, głowa i mam katar. Cukier rano – 246. Porażka. Leżę w domu, obrabiam zdjęcia do pracy, w tle jeden z ulubionych filmów – Terminator 2. Moje dwie ulubione sceny – pierwsza, gdy nikt jeszcze nie wie, że Szfarceneger jest "tym dobrym", nawet widz. No bo w pierwszej części grał tego złego. Szfarceneger idzie korytarzem, niesie długie pudełko z różami, które rozrywa, wydobywając karabin. Róże rozsypują się po podłodze, mały Dżon zamiera z przerażenia, ale Szfarceneger nie strzela do niego, tylko mówi "padnij" i strzela do Terminatora tego który jest za Dżonem. Druga scena – to finał – kiedy okazuje się, że Szfarceneger też musi zostać zatopiony w roztopionym żelazie. Jak na taki film to ta scena nawet nienajgorzej psychologicznie wygląda.