Rozwój to zdobywanie nowych obszarów.
Lecz w pewnym momencie życia poszerzanie granic wszerz zamienia się w odkrywanie subtelności i odcieni, dostrzeganie szczegółów – na terenach, które już, wydawałoby się, dobrze znamy.
Młody muzyk upaja się zawrotnością gam i pasaży, które może wypuścić spod swoich palców. Lecz kiedy szybkość przestanie fascynować, okazuje się, że ci wielcy artyści grają wolniej, ale ciekawiej. Zawierają w swoim tworzywie większą ilość odcieni, subtelności, nastrojów, narosłych przez lata – doświadczeń, rozmyślań, przeżyć z dziedzin, które wydają się czasem odległe od muzyki. Od malarstwa, poezji, aktorstwa.
Sztuka to przede wszystkim człowiek – on sam, to, co sobą reprezentuje. Tekst sztuki, partytura, płótno to jedynie nośniki, narzędzia, którymi można wyrazić coś, lub… nic.
Odkrywać subtelności…
Jedni chcą, innym nie wydaje się to potrzebne. Ci, którzy widzą ich więcej, duszą się przy tych, którzy są dwa szczeble niżej… To jest nie do przekazania, uzmysłowienia wprost, np. topornymi słowami. To efekt zachwytu i dążenia w górę, ryzyka, i przeżycia.
Dlatego też niektórym ludziom trudno się zrozumieć.